Tegoroczny, dubliński Worldcon był moim trzecim światowym zlotem miłośników fantastyki. Wiedziałem już, czego się spodziewać i czego na nim nie dostanę, a mimo wszystko nadal miałem wątpliwości, jak będzie tym razem. Okazało się, że niepotrzebnie. To był to jeden z najlepszych konwentów, na jakich byłem.
O idei Worldconów pisałem przy okazji poprzednich konwentów w Londynie i Helsinkach. W skrócie jest to najważniejsza impreza ruchu fanowskiego, podczas której wręczane są m.in. Nagrody Hugo. Co prawda Worldcony są zdominowane przez fanów z USA i orbitują przede wszystkim wokół anglosaskiej popkultury – głównie literatury, której towarzyszy silny aspekt naukowy oraz coraz bardziej rozpychające się inne media – to jednak są imprezą dla wszystkich, którym fandom jest bliski, niezależnie od miejsca urodzenia i ojczystego języka. To widać na każdym kroku.… [czytaj dalej]