sty 222017
 
Czym są gry fabularne?
Wstęp

Czasami dość trudno jest wyjaśnić, czym są gry fabularne, do tego w taki sposób, żeby zupełnie zielona osoba załapała specyfikę tej rozrywki. O wiele lepiej jest zademonstrować RPG podczas rozgrywki. Niekiedy jednak nie ma możliwości poprowadzenia sesji i pozostaje sięgnąć po opis.

Dawno temu opublikowałem na Polterze tekst na ten temat (nadal tam wisi). Chyba nie był zły. Nawet wypożyczyłem go paru stronom internetowym, które potrzebowały podobnego omówienia. Po paru latach artykuł przerobiłem, skróciłem i porzuciłem. Miałem dopisać fragment pokazujący przebieg rozgrywki, lecz nigdy nie chciało mi się nic wymyślić.

Jakiś czas temu wróciłem do tego tekstu. Przerobiłem go ponownie, tym razem już na własne potrzeby, poprawiłem i znów odstawiłem do kąta. Po drodze dostałem propozycję opublikowania go w pewnej grze fabularnej, która wychodzi od nie wiadomo … [czytaj dalej]

 Zamieścił: dn. 22/01/2017 o 00:03
lut 222016
 
My kontra Hastur, czyli "Tatters of the King"

Po długich przymiarkach (wyjazdy, choroby i podobne) zaczęliśmy wreszcie kampanię Tatters of the King do Zewu Cthulhu. Postacie (na razie trzy, czwarta powinna dołączyć na najbliższej sesji) to typowa, nieprzystosowana do walki z Mitami ekipa (czyli najfajniejsza do grania w ZC): spłukany do cna pisarz, irlandzki bandzior i oszpecony na twarzy psychiatra. Na razie jest dobrze, tylko moja postać straciła trochę Poczytalności, za to potem wyszedł mi wredny test (szansa 5%, wyrzucone 3 – tak się kończy zły dobór umiejętności). Po otrzymaniu tradycyjnego „listu od przyjaciela” (tu: nieznajomego lekarza), wyruszyliśmy w podróż do odległego szpitala psychiatrycznego. Co może nam tam grozić? ;)

Jeśli ktoś ma ochotę śledzić perypetie dzielnej angielskiej drużyny, która zapewne marnie skończy przez własną głupotę, może zajrzeć na Blog nie tylko o RPG[czytaj dalej]

 Zamieścił: dn. 22/02/2016 o 23:05
lis 142015
 
Z pochodnią i mapą wśród tuneli i trolli

Przy okazji rozegrania paru sesji w Tunnels & Trolls udało mi się co następuje: zagrać w drugą najstarszą grę z mojej półki (OD&D musi poczekać); poprowadzić te same podziemia – Uncle Ugly’s Underground – trzem różnym ekipom (nie zdarzyło mi się do tej pory rozegrać tej samej przygody kilka razy z różnymi drużynami); wreszcie, po bardzo długiej przerwie, ponownie poprowadzić coś na konwencie. Wrażenia? Bardzo dobre.

Widokówka z podziemi

T&T dzięki swojej prostocie jest świetną grą konwentową lub awaryjnym tytułem na sesję (np. gdy nie zjawił się pełny skład graczy lub mistrz gry nie miał czasu nić wymyślić). Jeżeli mamy pod ręką gotowe podziemia, to stworzenie postaci i wyjaśnienie zasad zajmuje góra kwadrans – zwłaszcza jeśli korzysta się z podstawowej wersji ekwipunku, ponieważ … [czytaj dalej]

 Zamieścił: dn. 14/11/2015 o 15:11
lip 302014
 
Oko Yrrhedesa – 20 lat później

Pierwszą sesję zagrałem, a raczej poprowadziłem, pod koniec czerwca 1994 roku. Było to Oko Yrrhedesa z 7. numeru czasopisma „Magia i Miecz”. Był to mój pierwszy kontakt z grami fabularnymi, choć nie z grową fantastyką i planszówkami. Wcześniej były gry ze „Świata Młodych”, niezrozumiały (dla ośmiolatka) Gwiezdny Kupiec, był DreszczLabirynt Śmierci. Była także planszowa Magia i Miecz oraz Battletech. O tym już kiedyś pisałem.

Bardzo długo tylko prowadziłem. Potem proporcje zaczęły zmieniać się na korzyść grania, aż zupełnie przestałem mistrzować. Czas, lenistwo, inne rozrywki – to wszystko bardzo odciąga od RPG, a zwłaszcza od konieczności przygotowania się do sesji. Przyjść i zagrać jest prosto; bez motywacji, bez silnej chęci nie ma sensu siadać po drugiej stronie stołu i psuć graczom zabawę.

Do powrotu … [czytaj dalej]

 Zamieścił: dn. 30/07/2014 o 08:30
wrz 052012
 
Zawartość sesji w sesji

Ostatnio udało mi się zagrać parę sesji, do tego w miarę regularnie (mniej więcej raz na dwa tygodnie), co bardzo mnie cieszy, gdyż jest to kolejny krok na mojej bardzo wyboistej drodze do powrotu do częstszego grania. Trzymając się metafory, na owej drodze napotkałem właśnie pewien interesujący zakręt.

W zeszły czwartek spotkaliśmy się o osiemnastej; kwestie organizacyjno-towarzyskie zajęły około godziny (tworzenie postaci, czekanie na spóźnialskich itp.). Skończyliśmy grać mniej więcej o dwudziestej drugiej. Sama sesja zajęła zatem około trzech godzin minus czas na teksty poboczne i inne typowe przerywniki. Powiedzmy, że właściwe granie zajęło dwie i pół godziny. W tym czasie moja postać (dołączyłem w trakcie już rozpoczętego scenariusza) poznała pozostałych bohaterów i wraz z nimi udała się w pewne miejsce. Tam drużyna przeprowadziła spektakularną, … [czytaj dalej]

 Zamieścił: dn. 05/09/2012 o 15:00