Graj cycem
Myślałem, że w fandomie widziałem już sporo, lecz Pyrkon właśnie mnie zaskoczył i w moim prywatnym rankingu kretynizmów zaszedł naprawdę wysoko. Najpierw oddajmy fakty: cyca na wizji nie było (nie musiało być, wystarczyło to, co pokazano i jak to pokazano), kostki rozdawane uczestnikom konwentu będą innymi kostkami niż te z wanny (były ponoć co do tego wątpliwości). Jednak to, co zaprezentowano, zmusza do zadania paru pytań i zgłoszenia kilku zastrzeżeń.
Nie mam zamiaru linkować do tej, pożalcie się bogowie, reklamy konwentu i firmy robiącej kostki (nazwę celowo pomijam) w jednym. Linki są wszędzie, nie ma sensu jeszcze bardziej pozycjonować tego wytworu wyobraźni starego capa. Zastanawiam się, gdzie organizatorzy konwentu i szefostwo wspomnianej firmy mieli głowy, kiedy wpadli na tak genialny pomysł. Podejrzewam, za sugestią kumpla, że myślami krążyli wokół innych spraw (tudzież stron internetowych) niż dobry marketing i najwidoczniej uznali, że potencjalni uczestnicy imprezy oraz klienci myślą podobnie jak oni.
Jeśli się nad tym zastanowić, okaże się, że ten filmik to samo życie: ona wchodzi, wszyscy rozdziawiają gęby; ona rzuca stanik na ziemię, wszyscy się ślinią; ona pławi się w kostkach, wszyscy wyciągają portfele. Wszak te grube, pryszczate, siedzące po piwnicach i strychach nerdy i nerdetki co do jednego nie mają pojęcia, jak wygląda ludzkie ciało (przecież się nie myją!) – o jego dotykaniu lub głębszej interakcji (taki żarcik w klimacie owego spotu) nie mówiąc. Tylko prawdziwy geniusz mógł to wymyślić: „Jak pokażemy żywą babę, taką co gacie zrzuca, do tego zanurzoną w kostkach, to gimbaza przyleci tysiącami i zostawi całe kieszonkowe. PROFIT!” Naprawdę? Orgom Pyrkonu gratuluję zdania o ludziach. Tłumaczenie się, że to tylko taki zabieg artystyczny czy coś innego, równie górnolotnego, a także, że to wcale nie jest reklama Pyrkonu, uważam za żałosne. Tam jest logo imprezy, wali wręcz po oczach. Natomiast artyzm tego filmiku nie ma sobie równych. Machaniem gołą nogą sprzedawano już flaki naturalne, jaja, wiatrówki, gładź szpachlową, można zatem sprzedać i kostki, i konwent. Interes jak się patrzy, równacie do najlepszych.
Żeby była jasność: wstawienie do rzeczonej wanny mężczyzny, wyglądającego jak grecki bóg ściągnięty z Olimpu bądź jak kloszard z dworca, nic nie zmieni. Nadal będzie to żenująca reklama, żerująca na najniższych instynktach, operująca ciałem zamiast pomysłem. Co to zresztą miałoby mieć z konwentem wspólnego? Chyba tylko logo. Natomiast kostki nie służą do tego, by napełniać nimi wannę. Firma robiąca kostki powinna to wiedzieć.
Może jednak nie chodzi o nerdy i nerdetki? Już się organizatorzy u Zuckerberga wypowiedzieli, że ci, co im się nie podoba, nie są targetem. W sumie racja: targetem jest ten cały pozafandomowy motłoch, który zobaczy rozbierającą się panienkę i przyleci z wywieszonymi jęzorami, żeby tylko kostkę dostać („cholera wie, co to za kostka, ale była w wannie z gołą laską, musi być wporzo”). A że impreza nie okaże się burdelem, peepshow ani pokazem tańca na rurze, mniejsza z tym – wejdą, zapłacą, pies ich trącał. Aż mnie korci, żeby pokazać ten klip paru osobom w pracy i spytać, co to może być za wydarzenie i czy by się wybrali, najlepiej całą rodziną. Warto by było także rozesłać link do prezydentów i burmistrzów miast, w których mają odbyć się konwenty – myślę, że zapewni to bezproblemową współpracę z lokalną administracją, a także zwiększony przypływ środków z dotacji. Wszak prelekcje dla dorosłych nie tak dawno temu pomogły wielokrotnie przebić się małym lokalnym konwentom do mediów i kuratoriów. Ten filmik ma szansę powtórzyć ów sukces.
Oczywiście u Zuckerberga rozpętała się radosna pyskusja. Najbardziej podobały mi się wrzuty o nazifeministkach (Prawo Godwina!), sztucznej pruderii itp. To jasne, skoro ktoś uważa, że reklama jest seksistowska, musi być co najmniej naziolem-dżenderem, herod-babą, a do tego pewnie i gejem (żeby nie powiedzieć mocniej) – jak to tak, rozbierająca się kobieta facetowi się nie podoba? Otóż wyobraźcie sobie, że podobanie bądź niepodobanie się nie ma z tym nic wspólnego. Pyrkon sięgnął bruku, tworząc taki klip. I mało jest tu istotne, co kto sobie myślał lub czy aktorce się podobało. Ludziom podobają się różne rzeczy, jednak o wiele bardziej istotne jest to, w jakim kontekście owe rzeczy występują. Jasne, w fantasy pełno jest bzdurnych chainmail bikini, uciskanych księżniczek ratowanych przez jurnych paladynów i tym podobnych motywów, jednak nie oznacza to, że są one słuszne, potrzebne i właściwe. Świat nieco poszedł do przodu przez ostatnie 100 lat.
Jestem facetem, naga kobieta na mnie działa, taka biologia. Jednak reklama to nie miejsce na machanie nogą i rzucanie bielizną. Nawet w wykonaniu elfich przedstawicieli płci obojga. Ten spot obraża mnie jako mężczyznę i jako gracza. Dobrze jednak wiedzieć, gdzie według pomysłodawców reklamy znajdują się potencjalni klienci, choć pewnie równali do swojego poziomu.
Cieszyłem się, że jadę na Pyrkon, tym bardziej że nigdy wcześniej nie udało mi się dotrzeć do Poznania na konwent. Teraz żałuję. Jestem poumawiamy ze zbyt wieloma osobami, żeby zrezygnować z wyjazdu, jednak myślę, że będzie to mój pierwszy i ostatni Pyrkon. Natomiast co do firmy od kostek to problemu nie mam. Nigdy nie byłem fanem ich produktów, i już nie zostanę. Swoją drogą Pyrkon musi być bardzo kiepską imprezą, a kostki zapewne zaczęły kiepsko schodzić, skoro trzeba było sięgnąć po tak niskie chwyty.
Na marginesie, zabawne były pojawiające się tu i tam komentarze w rodzaju „ja nie jestem feministką, ale u mnie na uczelni…” Gdyby nie te złe i straszne feministki, ten szatan XXI wieku, to nikt by was na studia nie wpuścił, drogie panie-nie-feministki, o prawach obywatelskich i dostępie do Internetu nie mówiąc.
P.S. Na ilustracji jest alternatywna pyrkonowa koszulka ze stosownym cytatem, którą można zamówić tutaj (wersja damska w przygotowaniu).
P.P.S. Na koniec, dla odprężenia, polecam rewelacyjną, w 100% fandomową, z pomysłem i bez zrzucania majtek, reklamę Audi.
Spuszczasz się nad tym klipem niemożebnie i niepotrzebnie nakręcasz. Jest słaby – być może. Cały Twój tekst jest tak przesiąknięty jadem, że jest niemal równie słaby co ten klip. Nigdzie też się nie podpisujesz imieniem i nazwiskiem, co przy takim mieszaniu z błotem organizatorów ( a wśród nich na pewno są ludzie, którzy w konwent włożyli masę czasu i sił, a niekoniecznie odpowiadają za. Ideo), byłoby mile widzianym przejawem.
Używasz słów motłoch, idioci, ferujesz bardzo ostrymi argumentami, w moim mniemaniu zupełnie niepotrzebnymi.
Podkreślam, uważam że spot jest słaby, ale równie dobrze można by było dyskusję uciąć w tym miejscu.
Pozdrawiam
Bartosz
Dzięki za komentarz i opinię :)
Imieniem i nazwiskiem w Internecie podpisuję się (np. tutaj https://www.blekitnyswit.pl/kontakt/) od kiedy pierwszy raz wdzwoniłem się modemem. Anonimowość jest fajna, kiedy jest potrzebna, prawda Bartoszu bez nazwiska? ;)
Paru organizatorów Pyrkonu znam, lubię, cenię (co zabawne, jeden z nich nie miał pojęcia o tym filmiku). Jednak Pyrkon to też marka, to ludzie odpowiedzialni za markę – ktoś ten klip zatwierdził, napisał scenariusz, dał pieniądze, zdecydował o publikacji. Jednak nikt tego na siebie nie bierze. Zamiast tego są teksty o innym targecie, spychanie odpowiedzialności („to nie my, to agencja reklamowa”), tłumaczenie się wartością artystyczna klipu (kuriozalne było spytanie Anglosasów, czy klip jest seksistowski i tłumaczenie tam, dlaczego nie jest https://www.facebook.com/groups/many.jofs/permalink/626522437442850/?stream_ref=3). To nie jest impreza dwóch kolegów z osiedla, to już duża maszyna zarządzająca wydarzeniem. Skoro nikt nie bierze na siebie odpowiedzialności, kieruję swoje zarzuty do wszystkich zaangażowanych. A wystarczyłoby przyznać, że to był błąd (nawet jeśli orgowie uważają inaczej), przeprosić, ściągnąć film z sieci, zgasić pożar.
Owszem, pluję jadem, cedzę słowa przez zaciśnięte zęby i hejcę na potęgę, choć mogłem to wszystko napisać w paru nieparlamentarnych słowach. Być może niepotrzebnie, być może faktycznie na poziomie owego klipu (cieszę się, że się zgadzamy co do jego jakości). Jednak od dwóch dni ludzie piszą spokojnie w sieci, że im się nie podoba, za co dostają tekstami w rodzaju „feminazistki” i jakoś to prowadzącym pyrkonowego fanpejdża nie przeszkadza. Myślisz, że poklepanie Pyrkonu po plecach i pogrożenie paluszkiem „żeby mi to było ostatni raz” będzie lepsze? Na razie nie wygląda na to, ze ktokolwiek się reakcjami przejął.
I, nawiązując do Twojego języka, „nie spuszczam się” na tym klipem, nie ma nad czym. Odpowiadam jedynie językiem, jaki być może twórcy tego dziełka rozumieją – w końcu w taki właśnie sposób się do mnie zwrócili tą reklamą. Cała sprawa jest smutna, jako że Pyrkonu nie robi banda napalonych nastolatków, ale – wydawałoby się – poważni ludzie.
Obiecuję na przyszłość mniej emocjonalnie podchodzić do pisania o tym, co mnie irytuje. To trudne, ale będę się starał. :)
Fascinating… (mówię o reklamie Audi) :)
Szkoda słów. Proponuję wykonać wyrok na trefnej reklamie. Skazany na zapomnienie.
Rozumiem styl i rozumiem zjadliwość (nie jad). Ciesze się, że są tak zdrowo myślące osoby jak Ty, którym nie brak poczucia humoru przy tym. Uważam, ze to fajnie, że ludzie się wkurzają, że im na czymś zależy i może kiedyś wreszcie Pyrkon (cały czas czytam Prykon, nie wiem czy najzgrabniejsza nazwa), będzie fajnym, neutralnym miejscem, a jego twórcy ( których szanuję), pomyślą, że nie wszystko i nie każdym kosztem. Pozdrawiam.