Zacznę od pytań, które Borejko wrzucił jako opis tematu tej edycji Karnawału.
1. Czy pisanie o tradycyjnych grach fabularnych ma sens?
Tak, ma.
2. Czy ktoś tego potrzebuje?
Tak, ja.
3. Czy kogoś obchodzą almanachy, eseje, felietony, porady?
Mnie obchodzą, choć niekoniecznie w taki sposób, jaki życzyliby sobie autorzy. Mianowicie czytam takie teksty i cieszę się, że się pojawiają. Jednak nie zawsze uważam je za potrzebne i przydatne – ba, czasem wręcz są szkodliwe.
4. Czy ktoś z nich korzysta?
Ja, czasami.
5. Czy wszystko już było?
Sporo rzeczy już było. To jednak nie jest problem. Mało kto pamięta wszystko, a nowe osoby w środowisku nie znają starych tekstów.
6. A może jest cała masa nieporuszanych tematów?
Coś się zawsze znajdzie. Można też przedstawić znany temat z innej perspektywy.
7. O czym właściwie chciałbyś czytać?
O grach fabularnych. Co nie znaczy, że chcę czytać materiały do gier fabularnych. Przykład: tekst o historii mechaniki BRP i tekst o nowych umiejętnościach dla mechaniki BRP. Chcę ten pierwszy, drugi już niekoniecznie, aczkolwiek nie odmawiam mu przydatności (to w końcu kwintesencja RPG, bez zasad nie ma gry).
8. Czy coś stoi na przeszkodzie w publikowaniu Twoich tekstów?
Nic, sieć jest ogromna i nieskończona. No, może to, że nie chce mi się pisać lub nie mam na to czasu. Nie ma tekstu – nie ma publikacji.
9. Masz jakieś ulubione miejsca w sieci lub te, których nie znosisz?
Blogi są fajne. Poza blogami nic już nie ma – a na to, co się poniewiera po kątach, szkoda nawet kliknięcia.
Tyle pytań. Przejdźmy do rzeczy.
Czy istnieje obecnie erpegowa publicystyka? Nie ma takowej, przynajmniej wedle słownikowej definicji: publicystyka to artykuły, komentarze i teksty polemiczne dotyczące aktualnych wydarzeń i problemów […] (za słownikiem języka polskiego PWN). Encyklopedia PWN dodaje jeszcze wymóg kształtowania opinii publicznej.
Od biedy pod tę definicję łapią się recenzje, choć porządnych jest niewiele. Z jednej strony pojawiają się molochy omawiające podręcznik strona po stronie. Na drugim krańcu znajdują się krótkie notki, obejmujące szybkie przelecenie przez podręcznik po łebkach.
Tekstów leżących pośrodku jest niewiele. Do tego mogę wskazać jedynie garść autorów, którym ufam w tej mierze – mniej więcej znam ich erpegowe preferencje i uważam ich teksty za rzetelne. Jeśli recenzent X napisze, że gra Y jest do bani, ponieważ 1, 2, 3, to mogę w ciemno założyć, że tak właśnie jest. Oczywiście nie znaczy to, że się z nim zgodzę (gusty mamy różne) i ocenię grę tak samo, patrząc na te same rzeczy. Recenzja to rzecz subiektywna; chodzi mi o wiarygodność recenzenta oraz o to, żebym mógł jego tekst pokazać komuś, kto jest ciekawy opinii o danej grze. Oczywiście generalizuję nieco, skopana mechanika to skopana mechanika i tu gust ma niewiele do powiedzenia, jednak wpływa na całość oceny.
Zupełnie inną sprawą jest aktualność recenzji, a raczej z podejściem do przebrzmiałych tematów. Czy jest sens oceniać gry wydane 20 lat temu, do tego z dzisiejszej perspektywy? Nie. Natomiast na pewno warto o starych grach pisać, uwzględniając czas ich powstania, kontekst, historię wydawniczą i tak dalej. To jest kopalnia wiedzy i pomysłów, a do tego daje wgląd w historię hobby. Jednak jest to temat o wiele bardziej wymagający niż wyklepanie na klawiaturze kolejnego omówienia spisu treści.
Dość jednak o recenzjach. Choć tak naprawdę właśnie wyczerpałem temat. Publicystyka ma dotyczyć aktualnych wydarzeń i problemów. Kiedy ostatnio widziałem artykuł opisujący aktualny temat? Było kilka – Paladyn pisał o pracach nad D&D Next, Borejko też coś wrzuci od czasu do czasu. To jednak kropla w morzu potrzeb. Komentarze? Z rzadka się zdarzają (znów Paladyn i Borejko). Tekst polemiczny? Wolne żarty.
Zapewne zapomniałem o k6 przypadków, jednak średnia roczna jest niewielka, biorąc pod uwagę wszystkie blogi erpegowe (serwisów nie uwzględniam, zero plus zero to wciąż zero). Kształtowanie opinii? Serio?
Są jeszcze teksty z nowymi potworami, rasami, artefaktami, poradami i tak dalej. To są jednak narzędzia, poradniki, instrukcje. To inna kategoria publikacji.
Powyższy wywód to tylko wskazanie, że słownikowa definicja publicystyki nie obejmuje sporej części tekstów o grach fabularnych. Polski rynek nie jest duży, środowisko graczy podobnie. Dzieje się niewiele, stąd też brak omówień bieżących tematów (choć jakby ktoś się postarał, to co jakiś czas miałby trochę materiału do opisania). Jednak nawet jeśli rozszerzyć definicję o teksty poświęcone RPG i graniu, wciąż jest tak sobie, choć idzie ku lepszemu. Kilkoro blogerów oddzieliło się od peletonu, publikując dobre, interesujące artykuły (np. Petra.) I to jest naprawdę fajna sprawa, chociaż owi blogerzy raczej rzadko piszą o tym, o czym ja bym chciał przeczytać.
Jest jednak pewna instytucja, która zapewnia comiesięczny wybór publikacji. Czy są interesujące, zależy od wielu czynników – i tematów, i autorów. Jednak, naginając nieco definicję publicystyki, można by powiedzieć, że co miesiąc pojawia się od kilku do kilkunastu tekstów – artykułów, komentarzy, czasem nawet polemik (no dobra, ze dwie się zdarzyły) dotyczących tematu, który aktualnie interesuje pewne grono zaangażowanych blogerów. Na opinię publiczną nijak te teksty nie wpływają, jednak są miłym przeciągiem, który przegania zatęchłe powietrze.
Mam oczywiście na myśli Karnawał blogowy RPG i jego pięćdziesiąt odsłon. To ponad cztery lata nieprzerwanej zabawy, pięćdziesiąt miesięcy comiesięcznych publikacji – bez nagród, punktów i innych dopalaczy. Ciekawe, jakie miny mają dzisiaj ci, którzy twierdzili, że bez fantów nic udać się nie może?
Może jednak z erpegową publicystyką nie jest aż tak źle i są widoki na przyszłość? KB RPG co miesiąc pokazuje, że mamy autorów, którzy chcą pisać i mają coś do powiedzenia. Zgadzam się, że nie zawsze będzie to dla wszystkich interesujące – dla mnie nie jest – lecz nigdy nie jest tak, żeby wszyscy byli zadowoleni. Zatem, jeśli komuś brakuje tekstów, komentarzy, artykułów, polemik, pozostaje tradycyjne rozwiązanie: wziąć się za pisanie samemu i zachęcić do tego innych. Czego wam oraz sobie życzę.
Wszystkiego najlepszego, Karnawale!
Aktualizacja 28.12.2013
Sethariel mnie obstukał, i słusznie, za wrzucenie http://gry-fabularne.pl do worka „szkoda kliknięcia’. Przepraszam, nie było to celowe – po prostu zapomniałem o was. „Wagowo” jesteście w moim mózgu razem z blogami, nie z serwisami. Fajne teksty publikujecie, lecz mało, rzadko, a ostatnio trochę monotematycznie. W każdym razie łapiecie się do kategorii „blogi są fajne”, a nie do „zero plus zero”. :)
Napisałem, to już na blogu Karpia, ale tutaj powtórzę. Smutna coś ta Twoja notka. Wygląda na to, że coś tam w internecie publicystyki RPGowej jest, ale nie dla każdego, nie zawsze dobra. Raczej jest źle, bez perspektywy na rozwój w tej materii. Tylko KB ratuje sytuację.
Moim zdaniem nie jest tak źle jak piszesz. Materiały do RPGów się pojawiają, blogerzy wciąż piszą i komentują różne wydarzenia w środowisku. Co prawda ostatnimi czasy jest jakaś taka posucha w blogosferze, ale wydaje mi się, że jest to chwilowy zastój.
Pewnie przesadzam i uogólniam. To tylko moje zdanie. :) Aczkolwiek od dawna nie trafiłem na tekst, z którym miałbym ochotę podyskutować, powalczyć, który by mnie do czegoś zmusił. Są takie, z którymi się zgadzam (ale pisanie o tym jest nudne ;)), reszta jest nijaka. Może właśnie tego brakuje mi nawet bardziej – publicystyki jako wyjścia do dyskusji.
Zauważ, że gdy tylko pojawia się ktoś z innymi poglądami w danej sprawie jest atakowany przez sforę i gnojony, wyśmiewany, niszczony. Ktoś może nawet skończyć dany temat, zrobić jakiś świetny projekt a nadal będzie przez niektóre osoby w Fandomie wytykany, wyśmiewany.
Stąd w chwili obecnej nie mamy co liczyć na odważniejsze teksty, bardziej wyraziste wyrażanie swojego zdania. Ludzie się boją, że będą „obiektem” do ostatnich swoich dni.
To jest dobry temat na erpegową publicystykę. Napiszesz o tym?
„Ludzie się boją, że będą „obiektem” do ostatnich swoich dni.”
Może wystarczy robić swoje, mieć sforę w zadku i uczyć się. O przewinach takiego Trzewika, to chyba ino Seji nie zapomniał :P
@Misiołak
O własnych też nie zapominam. ;)