Dzień z Kickstarterem
Na Kickstartera zaglądam bardzo rzadko. Do tej pory dałem parę złotych tylko na dwa seriale sieciowe (Pioneer One i L5). Wasteland 2 olałem (i trochę teraz żałuję, ale kupię jak wyjdzie) – może dlatego, że nie miałem nigdy okazji zagrać w część pierwsza; jedynka czeka na dogodną chwilę razem z emulatorem C64.
Za to dzisiaj nie wytrzymałem i wrzuciłem po 15 dolców dwóm projektom. Poszło łatwo ze względów sentymentalnych.
Pierwszy z nich to remake gry Wings, rewelacyjnej pierwszowojennej strzelanki z Amigi. Zagrywałem się w nią u kumpla, szczęśliwego posiadacza A500. Frajda płynąca z pojedynków dwupłatowców jest niesamowita. Gra nigdy nie udawała, że jest czymś więcej niż zręcznościówką – lecisz, strzelasz, bombardujesz, sama esencja akcji. Do tego dochodziły świetne przerywniki między misjami w postaci dziennika prowadzonego przez naszego pilota.
Obawiam się jednak, że ta zbiórka nie wypali. Zostało już tylko piętnaście dni, a twórcom udało się zebrać jedynie 10% wymaganych funduszy. Może jednak amigowcy się zmobilizują i sięgną do portfela.
Aktualizacja: nie sięgnęli. :(
Drugi tytuł to sequel rewelacyjnego cyklu przygodówek – Broken Sword: The Serpent’s Curse. Przygodówki uwielbiam, od kiedy pierwszy raz za grałem w Maniac Mansion (a potem poprawiłem Zakiem McKrackenem i rewelacyjną Indiana Jones and the Last Crusade). Tytuły z serii Broken Sword to gwarancja świetnej zabawy, niezłej fabuły i porcja obowiązkowych ironicznych komentarzy głównego bohatera, George’a Stobbarta.
W tym przypadku zbiórka wygląda lepiej (nic dziwnego, to bardziej znany tytuł) – w cztery dni uzbierano ponad połowę potrzebnej kwoty. Mam nadzieję, że przynajmniej w tę grę będę mógł za jakiś czas zagrać.
Na koniec chciałem wrzucić jakiś rant na temat polskiego prawodawstwa i crowdfundingu, ale dałem sobie spokój. Pozostaje mi czekać z nadzieją głupiego, że któremuś z decydentów przeskoczy właściwy trybik i zniosą (lub chociaż sensownie zmienią) tę durna ustawę z 1933 roku.
Mam nadzieję na BS i Wings. W to drugie mało wierzę, a szkoda bo coś ta gra w sobie miała. BS jestem prawie pewien – brakuje mi teraz takich klasyków.
Ja wrzuciłem kasę Shadowrunowi i Wasteland 2.
Późniejsza lektura tekstu o tym, jak radzą sobie projekty Kickstarterowe które przestrzeliły oczekiwane finansowanie, trochę ostudziła mój zapał.
W skrócie – jak kiedyś wydadzą to się ucieszę.
Podasz link do tego tekstu? :)
Swiat staje na glowie. Seji porzucil Opere.
Greetings from London.
Nie tyle porzucilem, co podzielilem tresci. Po zdjecia kotkow nadal zapraszam na MyOpera. ;)