sie 022011
 

Najpierw był komiks – XI księga Tytusa, Romka i A’Tomka, na której uczyłem się czytać w wieku lat czterech bądź pięciu. Zaraz obok był Tadeusz Baranowski i jego album Skąd się bierze woda sodowa i nie tylko – ten tytuł z kolei kazałem sobie czytać, ku rozpaczy mojej matki, szczerze go nienawidzącej (do dziś nie jest miłośniczka absurdalnego humoru). Obok pojawiali się Przybysze z Matplanety, o wiele bardziej nietresujący mnie jako kosmici, niż nauczyciele matematyki. Chłonąłem przygody Jazona z gwiezdnego patrolu (Jason of Star Command), niecierpliwie czekałem na kolejny odcinek Tajemnicy wygasłych wulkanów (Under the Mountain) i Dzieci Syriusza (Children of the Dog Star), kibicowałem bohaterom Ucieczki na Górę Czarownic (Escape to Witch Mountain). Oczywiście był jeszcze i Robin of Sherwood, i He-Man, i inni – ciężko zliczyć.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to „fantastyka”. Obcy, kosmos, lasery, statki kosmiczne, potwory – to były „zwyczajne” tematy, najbardziej interesujące, istniały dla mnie jednak przede wszystkim w telewizji i w komiksie. Z literatura fantastyczną nie miałem wiele wspólnego chyba do chwili, gdy w ósmym roku życia obejrzałem najpierw Powrót Jedi, a potem Imperium kontratakuje (na Nową nadzieję musiałem poczekać dobre kilka lat). Ojciec podsunął mi wtedy kilka opowiadań. W międzyczasie trafiłem na Gwiezdnego kupca, DreszczLabirynt śmierci, wcześniej grałem jeszcze w planszówki publikowane i reklamowane przez Świat Młodych, później przyszła kolej na planszową Magię i Miecz. Wszystko więc zazębiało się idealnie.

Niestety, próby czytania „poważnego science fiction” w wieku ośmiu lat skazane były na niepowodzenie. Na moment zniechęciłem się do literatury fantastycznej, do chwili, gdy w Top Secret (byłem szczęśliwym posiadaczem Commodore 64 i zapalonym graczem komputerowym) trafiłem na wzmiankę o Władcy pierścieni. Pani w bibliotece miejskiej była „nasza” i przy próbie wypożyczenia Tolkiena spytała, czy czytałem już Hobbita. Wsiąkłem.

Potem przyszła chwilowe zauroczenie fantasy i długi, powolny powrót do science fiction. Przy okazji zostałem czytelnikiem FantastykiFenixa (dzięki temu drugiemu pismu odkrywając horror w literaturze). Sięgnąłem po Lovecrafta, również zachęcony wzmianką przy okazji opisywania w prasie komputerowej jakiejś gry. Kupiłem Battletecha z Encore i byłem nim zafascynowany. Trafiłem tez do osiedlowej „groteki”, świetlicy prowadzonej przez zapalonego fana gier, gdzie miałem okazję pograć nie tylko w kierki czy poukładać wieżę hanojską na czas, ale też spotkać się ze znajomymi przy planszy do Bitwy na polach Pelennoru. Czytałem komiksy, grałem w gry planszowe i komputerowe, lubiłem fantastykę. Brakowało ostatniego elementu układanki.

Wreszcie, bodaj w drugim numerze Secret Service, trafiłem na wywiad z Jackiem Rodkiem i Darosławem Toruniem, jeśli dobrze pamiętam. Opowiadali oni między innymi o czasopiśmie Magia i Miecz i grze Warhammer. Jakiś czas później, pod koniec ósmej klasy podstawówki, dzięki zaliczeniu wszystkich zaległości, mogłem pojechać z rodzicami do metropolii, to jest Lublina. Tam, w przypadkowym kiosku, dostrzegłem Magię i Miecz – traf chciał, że był to numer siódmy, dla początkujących, zawierający gotowy system Oko Yrrhedesa wraz z przygodą. Przeczytałem pismo od deski do deski, zwołałem paru kumpli i poprowadziłem pierwszą w życiu sesję. Potem kolejne.

Na koniec ciekawostka: od lat miałem w domu drugi numer pisma Joker, w którym omówione było RPG (więcej u Borejki tutaj). Pismo kupiłem, ponieważ było o grach, ale niewiele z niego wtedy zrozumiałem (kiedy to wyszło? 1987?), choć czytałem je zapewne kilka razy,w tym opis gier fabularnych. Wiedziałem więc o RPG od lat, ale zapadki długo nie chciały zaskoczyć na swoje miejsce. Przypomniałem sobie o nim dopiero po latach. Czasopismo pewnie jest u rodziców na strychu, będę musiał przekopać się przez pudła.

Jako bonus, dorzucam kilka fotek „archiwaliów” z pierwszych sesji i nie tylko. To w sumie niezły pomysł na kolejną edycję Karnawału blogowego: pokaż swoje stare notatki. ;)

 Zamieścił: dn. 02/08/2011 o 22:27

 Zostaw odpowiedź