Dokąd zmierza blogosfera?
Ostatnimi czasy od różnych osób słyszę utyskiwanie na erpegową blogosferę. Pojawiają się te same zarzuty: miałkie wpisy, masa nic niewnoszących tekstów, marazm i nuda. Bagno kręci się wokół własnej osi, zamiast wartościowych tekstów pojawiają się rozważania nad powrotem do lat 80., a poza tym e-fandom ssie.
Nie zgadzam się z większością tych zarzutów, choć chyba coś jest na rzeczy. Blogosfera powstała, okrzepła i za chwilę ktoś zada pytanie: „co dalej?” Ponoć zachodnia blogosfera jest ciekawsza. Nie śledzę zagranicznych blogów erpegowych. Co jest w niej takiego, że jest lepsza – poza dziesiątkami wydawców, twórców i wziętych fanów z niemal 40-letnim stażem?
Nie potrafię odpowiedzieć na postawione wyżej pytania. Zastanawiam się tylko, czy faktycznie jest aż tak źle. Wciąż spośród codziennych RSS-ów jestem w stanie wyłowić kilka fajnych wpisów (jak i kilka żenujących, ale takie będą się pojawiać zawsze). Tylko że ja nie wypatruje publikacji almanachów, na które jest ponoć wielkie zapotrzebowanie (jakby to była kwintesencja tekstów o RPG).
Jak więc jest z blogosfera? Błysnęła jak nova i za chwilę zgaśnie? Czego oczekujecie od blogów poświęconych RPG? Może jednak wszystko jest w porządku i należy trzymać obrany kurs? Czy komuś, na przykład, przydaje się taka inicjatywa, jaką jest blogowy „Karnawał RPG” albo inne teksty wzbudzają czyjeś szczególne zainteresowanie?
Rzucam te pytania w blogową przestrzeń.
Oczywiście ten tekst nie wnosi nic do RPG. ;)