cze 072016
 
Powstanie „Strategy & Tactics”

Ukazujące się od stycznia 1967 roku czasopismo „Strategy & Tactics” to prawdopodobnie najdłużej istniejący periodyk poświęcony grom wojennym. Początkowo był to fanzin stworzony i redagowany przez Chrisa Wagnera jeszcze podczas jego służby wojskowej na placówce w Japonii. W odróżnieniu od ówczesnych czasopism hobbystycznych, skupionych albo na figurkowych grach wojennych (np. „War Game Digest”), albo na strategicznych grach planszowych (np. wydawany przez Avalon Hill periodyk „The General”), „Strategy & Tactics” zajmowało się obiema odmianami hobby. Publikowało także teksty o historii wojskowości, słynnych bitwach i inne powiązane z hobby treści, co było i wciąż jest standardem dla tego rodzaju prasy. Warto wspomnieć, że do zespołu redagującego „S&T” dołączył Redmond A. Simonsen (pierwszy raz wymieniony w stopce w numerze 16) – grafik, autor terminu „projektant gier” oraz innowator w dziedzinie infografiki, dzięki któremu zdecydowanej poprawie uległa strona wizualna czasopisma.

Po wydaniu kilkunastu numerów pojawiły się problemy finansowe. „S&T” zostało uratowane przez jednego z autorów tekstów, projektanta gier Jamesa F. Dunnigana, który specjalnie w tym celu założył wydawnictwo Poultron Press, niedługo potem przemianowane na Simulations Publications Inc. (SPI). Od 18 numeru „Strategy & Tactics” zyskało nie tylko nowego wydawcę, lecz także dołączane do każdego wydania planszowe gry wojenne (na ich oprawę graficzną, jak i na wszystkie wydawane przez SPI gry, olbrzymi wpływ wywarł Simonsen). Informacje zwrotne od czytelników zbierano na specjalnych kartach i analizowano komputerowo. W szczytowym okresie popularności nakład „S&T” przekraczał 35 000 egzemplarzy. Równolegle SPI wydawało także periodyki „Ares”„Moves”.

"Strategy & Tactics" #1 (Jan 1967)

„Strategy & Tactics” #1 (Jan 1967)

Upadek SPI

Przez ponad dekadę SPI radziła sobie doskonale, wydając kilkaset gier (jeśli wliczyć w to te publikowane na łamach „S&T), w tym m.in. znane polskim graczom tytuły: Wojna o Pierścień (Encore, 1991), Odkrywcy Nowych Światów (Encore, 1987), Labirynt Śmierci (Encore, 1982), Gwiezdny Kupiec (Encore, 1986), Bitwa na polach Pelennoru (Encore, .1984), Ratuj swoje miasto (Encore, 1982). Szacuje się, że 60–70% gier wojennych na świecie było sprzedawane właśnie przez to wydawnictwo. Firma opublikowała także kilka gier fabularnych: DragonQuest (1980; początkowo zatytułowana Dragonslayer, tytuł zmieniono ze względu na konflikt praw autorskich z wytwórnią Disneya) i Universe (1981) oraz tytuły, które Shannon Appelcline określił terminem „borderline RPG”: Commando (1979) oraz Dallas: The Television Role-Playing Game (1980). Żadna z gier fabularnych SPI nie odniosła większego sukcesu.

Na początku lat 80. sytuacja zaczęła się jednak psuć wraz z pogarszaniem się gospodarki USA i błędami w zarządzaniu przedsiębiorstwem. Firma popadła w problemy finansowe, pojawiły się długi i konieczność zaciągania pożyczek. Wtedy z pomocą przyszło wydawnictwo TSR, pożyczając ponad 400 000 dolarów pod zastaw praw autorskich do tytułów SPI. Tak naprawdę wbito firmie nóż w plecy, gdyż zwrotu pieniędzy zażądano już po dwóch tygodniach, co oczywiście było niemożliwe do zrealizowania. W rezultacie TSR wykupiło SPI, ogłaszając, że przejmuje firmę, lecz bez jej długów, co w praktyce oznaczało koniec wydawanych przez nią tytułów – niespłacone drukarnie odmówiły wydania matryc służących do drukowania gier SPI. Z przejęcia nie byli zadowoleni ani dotychczasowi pracownicy (większość z nich została szybko zwolniona, w tym główni projektanci), ani czytelnicy, gdyż TSR początkowo odmówiło honorowania wykupionej prenumeraty (w tym ponad 1000 dożywotnich) oraz nie realizowało przedpłat na zapowiedziane gry.

Marką SPI jeszcze przez parę lat sygnowano wydawane przez TSR gry wojenne, lecz skupiona na RPG firma nie potrafiła już odnaleźć się na tym polu. Za to niektórzy byli pracownicy SPI, m.in. Greg CostikyanEric Goldberg, poradzili sobie całkiem nieźle. Po wydaniu 111 numeru „Strategy & Tactics” czasopismo zostało sprzedane firmie World Wide Wargames, a później obecnemu wydawcy – Decision Games.

Wzmianki o RPG

„Strategy & Tactics” skupiało się oczywiście na grach wojennych. Mimo to w kolumnie zatytułowanej „Briefings” (co można przetłumaczyć jako „Odprawy” bądź „Instrukcje”) zamieszczającej informacje o nowych grach oraz krótkie recenzje, pojawiały się notki o grach fabularnych. Co ciekawe, umieszczano je w sekcji „gry wojenne” – pozostałe dotyczyły innych gier (tu trafiły np. wydane w 1975 roku Dungeon!War of Wizards) oraz książek historycznych. Być może nie chciano tworzyć osobnej rubryki dla RPG. Może to także wskazywać na wciąż silne związki ze środowiskiem, z którego gry fabularne wyszły, i to mimo upływu paru lat pod momentu powstania tej formy rozrywki – w końcu Original Dungeons & Dragons przynajmniej z tytułu było grą wojenną.

Wspomniane notki o RPG przeszłyby zapewne bez echa, gdyby nie opublikowana w 71 numerze pisma niepochlebna recenzja Advanced Dungeons & Dragons. W odpowiedzi w 22 numerze „The Dragon” Gary Gygax osobiście zmieszał recenzenta z błotem. Natrafiłem na krótką informację o tym wydarzeniu i postanowiłem sprawdzić, co i o jakich grach fabularnych napisano w „S&T”. Efekty poszukiwań zamieszczam poniżej (większe wersje grafik dostępne są po kliknięciu w obrazki). Warto poczytać, w jaki sposób charakteryzowano opisywane gry.

Pierwszy tekst znalazłem w numerze 52, ostatni w 84. Niedługo po przejściu pod sztandar TSR (numer 91), wraz z lekką zmianą profilu czasopisma (doszedł dział filmowy, więcej miejsca poświęcono zapowiedziom) zniknęła rubryka „Briefings”. Zostały tylko nieliczne reklamy gier ówczesnego wydawcy.

Briefings: gry fabularne

"Strategy & Tactics" #52 (Sep–Oct 1975)

„Strategy & Tactics” #52 (Sep–Oct 1975)

"Strategy & Tactics" #53 (Nov–Dec 1975)

„Strategy & Tactics” #53 (Nov–Dec 1975)

"Strategy & Tactics" #60 (Jan–Feb 1977)

„Strategy & Tactics” #60 (Jan–Feb 1977)

"Strategy & Tactics" #61 (Mar–Apr 1977)

„Strategy & Tactics” #61 (Mar–Apr 1977)

"Strategy & Tactics" #62 (May–Jun 1977)

„Strategy & Tactics” #62 (May–Jun 1977)

"Strategy & Tactics" #64 (Sep–Oct 1977)

„Strategy & Tactics” #64 (Sep–Oct 1977)

"Strategy & Tactics" #66 (Jan–Feb 1978)

„Strategy & Tactics” #66 (Jan–Feb 1978)

"Strategy & Tactics" #70 (Sep–Oct 1978)

„Strategy & Tactics” #70 (Sep–Oct 1978)

Niesławna recenzja "AD&D" zamieszczona w "Strategy & Tactics" #71 (Nov–Dec 1978)

Niesławna recenzja „AD&D” zamieszczona w „Strategy & Tactics” #71 (Nov–Dec 1978)

Niesławna odpowiedź Gary'ego Gygaxa na powyższą recenzję, zamieszczona w "The Dragon" #22 (Feb 1979)

Niesławna odpowiedź Gary’ego Gygaxa na powyższą recenzję, zamieszczona w „The Dragon” #22 (Feb 1979)

"Strategy & Tactics" #72 (Jan–Feb 1979)

„Strategy & Tactics” #72 (Jan–Feb 1979)

"Strategy & Tactics" #73 (Mar–Apr 1979)

„Strategy & Tactics” #73 (Mar–Apr 1979)

"Strategy & Tactics" #75 (Jul–Aug 1979)

„Strategy & Tactics” #75 (Jul–Aug 1979)

"Strategy & Tactics" #77 (Nov–Dec 1979)

„Strategy & Tactics” #77 (Nov–Dec 1979)

"Strategy & Tactics" #81 (Jul–Aug 1980)

„Strategy & Tactics” #81 (Jul–Aug 1980)

"Strategy & Tactics" #84 (Jan–Feb 1981)

„Strategy & Tactics” #84 (Jan–Feb 1981)

Briefings: inne gry

Tyle notek wyłapałem. Dorzucam jeszcze jedną z sekcji „inne gry”. Jest o tyle ciekawa, że pokazuje ówczesne rozumienie terminu „role-playing game”. Był to rodzaj gier, w których nie kierowało się oddziałami lecz pojedynczą, zindywidualizowaną postacią. Podobne uwagi można znaleźć w opisie niektórych tytułów gier wojennych, przede wszystkim o łączeniu elementów „role-playing” z rozgrywaniem zbrojnych starć na planszy.

"Strategy & Tactics" #67 (Mar–Apr 1978)

„Strategy & Tactics” #67 (Mar–Apr 1978)

W „Strategy & Tactics” znalazłem także kilka interesujących reklam i ogłoszeń (o nich kiedy indziej) oraz jeszcze więcej wzmianek o RPG.

 Zamieścił: dn. 07/06/2016 o 15:23

  10 komentarzy do “Wzmianki o RPG w „Strategy & Tactics””

Komentarze (10)
  1. Ta jedna z wczesnych zadym w hobby to świetny przykład na rozpoczynające się skretynienie Gygaxa. Dalej było jeszcze gorzej, wystarczy poczytać z nim wywiady z Pegasus, Polyhedron, Dragon, itd. Gygax skończył się na… tzn. nawet się nie zaczął. ;) Bardzo dobra archeologia, fajne wzmianki o Judges Guild i Chaosium. Co do erpegowania SPI, podobnie jak Avalon Hill, mogli robić, co robili najlepiej (boardgames). Spróbowali wykorzystać megahype połowy lat 80 i zrobić skok na kasę – dali mocno dupy :)

    Dobry morał dla Aureuska Nerwuska i innych disco dizajnerów.

  2. A czytając lata temu EGGa w tamtym Dragonie zastanawiałem się, komu i dlaczego on tak dowala. Myślałem, że może jakiemuś zupełnemu casualowi albo Baptyście (trzymałem jego stronę), a tu proszę – kontekst jest inny. Totalna wiocha i fundomowa stulejarka. Taki proto-ROLek, ;)

    P. S. Morrow Project mam, mogę Ci podesłać (nie ocenię giery, bo nie znam powieści, a mechanika jest jakaś dziwna, hybrydowa).

  3. Dobry tekst, dzięki. Jeśli będzie tego więcej, to tym bardziej się cieszę.

    Jeśli chodzi o środowisko wojenników i erpegowców, to one od samego początku się przenikały i pewnie złożone były w dużej mierze z tych samych osób, a dopiero potem nastąpiła „dywersyfikacja” źródeł graczy. John Butterfield, autor D-Day at Omaha Beach (i innych gier wojennych solo, np. RAF-u, dzisiaj jeden z twórców, o których rozpoczynający zainteresowanie grami wojennymi dowiaduje się najpierw), jest nie tylko autorem (albo współautorem, już nie pamiętam) wydanych przez Encore Odkrywców Nowych Światów, ale też np. książki „What is Dungeons and Dragons” (znalazłem o tym wzmiankę gdzieś na blogu git games). Butterfield był długo związany właśnie z Decision Games, chociaż ostatnią jego grę wydało Compass Games.

  4. PS. Jarl, zauważyłem właśnie, że autorem recenzji jest Richard Berg, inna bardzo dobrze znana w świecie gier wojennych osoba. Nie znam dokładnie szczegółów, ale zdaje się, że ma on podobną opinię, co Gary Gygax, także w pewnym sensie trafił swój na swego. Nawet na polskim forum o strategiach można trochę o nim poczytać: http://strategie.net.pl/viewtopic.php?f=67&t=14960

    • Owszem, sporo osób po pojawieniu się D&D zaczęło się interesować ta gałęzią hobby (Gygaxa i Arnesona można pomiąć ;). Lenard Lakofka, ekipa z GDW i wielu innych. Ciekawie by było kiedyś prześledzić takie powiązania poza kręgiem znanych projektantów – jak np. bardzo się oba środowiska zazębiały ze sobą lub oddalały od siebie przez lata 70. i 80. Fajna wzmianka o Bergu, dzięki. :)

    • @Tajemniczy

      Czyli konflikt dwóch Cebulaków, coś jak nasz fundom w 90 (niezrozumiały dla mnie „RPGElite vs karciarze”). Dwie osobne bajki, ale zadyma, jakby szło o to samo. Kurczę, historia lubi się powtarzać.

      • Ano tak to może wyglądać :D. Ale może to my mamy zaburzoną perspektywę, bo znamy dokonania ich wszystkich i patrzymy na to spięcie całościowo, a przecież wtedy, gdy się ten tekst pojawił, obaj byli jeszcze młodzi i trzeba by przyjąć perspektywę historyczną, bo móc sobie wyobrazić, czy miało to wtedy jakieś większe znaczenie.

        Ale to paradoks, że akurat ci dwaj się spięli, bo Berg słynie z tego, co chyba też charakteryzowało Gygaxa: rozbudowa zasad, ich gęstość, dodatki itd. Oczywiście nie da się wprost takiej analogii przeprowadzić, bo w grach wojennych generalnie z założenia chodzi o symulacyjność i decyzja autora polega na tym, co ma jego gra zawierać i jaki aspekt rzeczywistości w konflikcie podkreślać, a z czego można zrezygnować, a D&D tego tematu nie rusza (tzn. rusza, ale nie pod kątem symulacji – i słusznie). Berg bił w każdym razie w tym rozbudowywaniu zasad wszystkie rekordy i wszelkie advanced d&d to pikuś przy jego dokonaniach. Jako dowód: http://strategie.net.pl/viewtopic.php?f=40&t=15837 – uśmiałem się jak rzadko jak o tej grze zacząłem czytać :)

        (Natomiast nigdy nie miałem wrażenia, że jest u nas jakiś podział na RPG vs. karcianki. Nie kojarzę też nikogo, kto by stał za jednym i drugim typem gier tak jak wyżej wymienieni. Ale generalnie ominąłem bardzo wiele „fandomowych zwrotów akcji” i może i ta burza przeszła bokiem ;))

        • Bo to była gównoburza w sumie. Mnie ominęło np. „d20 vs Warhammer” (ani jedno, ani drugie nie odegrało w moim własnym hobby żadnej roli), a do dziś fejsbuszkowi erpegowcy się tym podniecają. Nie wiem ocb. Masz rację co do perspektywy historycznej, ale dopiero dzisiaj doskonale widać całą ewolucję charakterologiczną EGGa (Berga nie znam). Coś mu nie zatrybiło w półkulach przy wydawaniu AD&D, kompletnie inny człowiek, niż ten z początku lat 70, a im bliżej współczesności, tym zmiany były większe. A, i jeszcze: podejrzewam, że Berg był sprawniejszym twórcą zasad, niż EGG. Gary od końca lat 70 po prostu płodził totalne kluchy i gnioty.

          • Kiedyś zwano to ὕβρις :) Niektórzy odniosą choćby niewielki sukces i nie są w stanie pozostać sobą. A Gygax odniósł sukces ogromny, więc tym łatwiej się poślizgnąć. W sumie Berg też, choć nie tak spektakularny. W zasadzie w odpowiedzi Gygaxa rzecz w ostatnich zdaniach sprowadza się właśnie do tego: popatrz Berg, mój sukces jest większy niż Twój. Ech :)

          • Czyli wiocha i cebula, jak napisałem ;)

Zostaw odpowiedź na C Anuluj