Przy okazji różnych dywagacji nad kubkiem herbaty w biurowej kuchni (nie pamiętam o czym, ale było to inspirujące w obszarze zupełnie niezawodowym) wpadłem na pomysł zbrodni niemal doskonałej w świecie fantasy. Cel musi być podatny na czary, do tego najlepiej by było, by w danym świecie nie dało się śledzić czy też tropić energii magicznej i jej użytkowników – w innym przypadku ukrycie śladów może być trudne, choć nie niemożliwe.
Sam sposób na pozbycie się niewygodnej osoby czy też istoty jest prosty: należny sprawić, by ofiara nabrała zdolności bazyliszka – a konkretnie najlepiej tylko tej najistotniejszej, czyli zamieniania istot żywych w kamień za pomocą spojrzenia. Czy załatwi to klątwa, eliksir albo czar, jest obojętne – liczy się efekt. Wtedy wystarczy ofierze podrzucić jakąś lustrzaną powierzchnię, którą można potem w ramach zacierania śladów usunąć (najlepsze byłoby przekonanie celu, żeby przejrzał się w strumieniu czy nawet w kałuży) i problem załatwiony. Oczywiście zamachowcowi przydałaby się odporność na petryfikację, jeśli ma mieć kontakt z ofiarą.
Można też ofiarę zaczarować tak, by zaklęcie zadziałało z opóźnieniem – po tygodniu, roku, dziesięciu latach. W ten sposób dostaniemy idealne narzędzie zemsty odroczonej w czasie, przy okazji odsuwając od siebie podejrzenia lub zacierając ślady skuteczniej – magiczne echo ulegnie rozmyciu, fiolka po eliksirze zaginie i tak dalej. Wtedy nawet odczarowanie nieszczęśnika nie pomoże za bardzo w ustaleniu sprawcy.
„Cel musi być podatny na czary, do tego najlepiej by było, by w danym świecie nie dało się śledzić czy też tropić energii magicznej i jej użytkowników”
Ale jeżeli spełnione są te warunki, to skasujesz ofiarę dowolnym czarem zasięgowym. :) W czym autopetryfikacja jest lepsza?
Po prostu stwierdzilem, ze to fajny pomysl jest. :)
Ale powaznym ;) uzasadnieniem moze byc to, ze dowolny czar dystansowy jest malo wyrafinownay. A sztuczka z zamiana w kamien po latach moze byc calkiem zabawna.
Trochę jak w dowcipie o wężu, który ugryzł się w język i zaczął się zastawiać, czy jest jadowity ;)
Nie no, ja też niedawno zastanawiałem się nad zbrodnią doskonałą w świecie fantasy. Z tym, że moje rozważania natychmiast odbiegły od met zabójstwa do zasad rządzących uniwersum i działającą w nim magią. Czy zaklęcia można rzucać na dowolnie daleki zasięg, czy jednak istnieją jakieś ograniczenia? Jak długo mogą działać klątwy odroczone i czy istnieje możliwość ich wykrycia nim zostaną spełnione warunki aktywacji zaklęcia? Wyszło mi, że żeby stworzyć rzeczywiście fajną sesję detektywistyczną, w której gracze mogliby niczym Sherlock Holmes wydedukować jak doszło do zbrodni, musiałbym więcej uwagi poświęcić rozważaniom i systematyzowaniu informacji o świecie, niż samej metodzie i motywom uśmiercenia nieszczęśnika. ;) No bo co by szkodziło zamiast takiego petryfikować po prostu wysłać do wymiaru X? Nie ma ciała, więc nie można nikogo oskarżyć o zbrodnię. A hipnoza i nakłonienie do samobójstwa? A może pójdziemy w stronę anime Death Note, gdzie za pomocą specjalnego notesu można było sprawić, że dowolny człowiek znany nam z nazwiska i twarzy umrze wybraną przez nas śmiercią (domyślnie – zawał serca) w przeciągu X czasu? Opcji jest tyle, że aż się w głowie kręci, ale żeby wszystko miało ręce i nogi należy to obwarować spójnymi zasadami. No chyba, że myślimy o raczej typowej sesji bez przesadnego zagłębiania się w logikę śledztwa, wtedy można popuścić wodze fantazji. Ale bestsellerowego kryminału fantasy w ten sposób się nie napisze. :)